Dzień 3 16.10.2019 (środa)
Następnego dnia rano spotkaliśmy się w autokarze w bardzo różnych humorach. Część z nas była zachwycona "nowymi" rodzinami, część jeszcze zmęczona atrakcjami dnia poprzedniego. Okazało się, że większość z nas mieszkała z osobami o innym kolorze skóry :-)
Śniadanie, które zaserwowali nam gospodarze troszkę różniło się od naszego codziennego pożywienia. Płatki, zimne mleko prosto z lodówki, pancakes czy tosty z dżemem, a także herbata z mlekiem lub sok pomarańczowy stanowiły nasz posiłek. Nasze "dinners" to głównie makarony z przeróżnymi dodatkami, w tym również lasagne (trafił się nawet tuńczyk bądź śledź ):-), pizze oraz standardowe brytyjskie "fish and chips" .
W dniu dzisiejszym nasza uwaga została zwrócona w stronę sztuki przez duże "SZ". Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od spaceru po Westminsterze, przeszliśmy obok samego Opactwa Westminster, Gmachu Parlamentu (załapaliśmy się na uroczystą zmianę warty), Big Ben'a (nadal w remoncie- podobno jeszcze około roku), przepięknego, pełnego urokliwych zakątków i wszechobecnego ptactwa Parku św. Jakuba czy naszej wisienki na torcie - Pałacu Buckingham. Oczywiście widzieliśmy królową - oczami wyobraźni w jednym z powozów przejeżdżającym główna ulicą ;)
Dalsza wędrówka zawiodła nas pod Galerię Narodową. Po raz kolejny znaleźliśmy się przy Trafalgar Square, na którym uczniowie przedstawili swój mały happening w postaci odtańczenia słynnej "belgijki" - wzbudzili ogólny podziw przechodniów
:-)
Ponadto zawitaliśmy do Muzeum Wiktorii i Alberta -największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie Kolekcja obejmowały przedmioty powstałe na przestrzeni 5000 lat, pochodzące z Europy, Ameryki Północnej, Azji i Afryki Północnej. To nie był koniec wrażeń....
Udało nam się również zawitać do Muzeum Historii Naturalnej z 70 mln eksponatów, gdzie uwagę przykuł kilkunastrometrowy szkielet diplodoka. Najciekawszą częścią muzeum jest część poświęcona Ziemi. Mogliśmy tu zobaczyć jak "działają" wulkany czy tez w specjalnym symulatorze osobiście przeżyć trzęsienie Ziemi.
Na koniec dotarliśmy także do Muzeum Nauki, w którym znajduje się ponad 300 000 eksponatów - od najmniejszych podzespołów elektronicznych do naturalnej wielkości samolotów.
Zmęczeni udaliśmy się przez chińską część dzielnicy Soho (słynne China Town) w stronę czekającego na nas autokaru i przygotowujących nam ciepły posiłek nowych "rodzin zastępczych „.
Następnego dnia rano spotkaliśmy się w autokarze w bardzo różnych humorach. Część z nas była zachwycona "nowymi" rodzinami, część jeszcze zmęczona atrakcjami dnia poprzedniego. Okazało się, że większość z nas mieszkała z osobami o innym kolorze skóry :-)
Śniadanie, które zaserwowali nam gospodarze troszkę różniło się od naszego codziennego pożywienia. Płatki, zimne mleko prosto z lodówki, pancakes czy tosty z dżemem, a także herbata z mlekiem lub sok pomarańczowy stanowiły nasz posiłek. Nasze "dinners" to głównie makarony z przeróżnymi dodatkami, w tym również lasagne (trafił się nawet tuńczyk bądź śledź ):-), pizze oraz standardowe brytyjskie "fish and chips" .
W dniu dzisiejszym nasza uwaga została zwrócona w stronę sztuki przez duże "SZ". Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od spaceru po Westminsterze, przeszliśmy obok samego Opactwa Westminster, Gmachu Parlamentu (załapaliśmy się na uroczystą zmianę warty), Big Ben'a (nadal w remoncie- podobno jeszcze około roku), przepięknego, pełnego urokliwych zakątków i wszechobecnego ptactwa Parku św. Jakuba czy naszej wisienki na torcie - Pałacu Buckingham. Oczywiście widzieliśmy królową - oczami wyobraźni w jednym z powozów przejeżdżającym główna ulicą ;)
Dalsza wędrówka zawiodła nas pod Galerię Narodową. Po raz kolejny znaleźliśmy się przy Trafalgar Square, na którym uczniowie przedstawili swój mały happening w postaci odtańczenia słynnej "belgijki" - wzbudzili ogólny podziw przechodniów

Ponadto zawitaliśmy do Muzeum Wiktorii i Alberta -największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie Kolekcja obejmowały przedmioty powstałe na przestrzeni 5000 lat, pochodzące z Europy, Ameryki Północnej, Azji i Afryki Północnej. To nie był koniec wrażeń....
Udało nam się również zawitać do Muzeum Historii Naturalnej z 70 mln eksponatów, gdzie uwagę przykuł kilkunastrometrowy szkielet diplodoka. Najciekawszą częścią muzeum jest część poświęcona Ziemi. Mogliśmy tu zobaczyć jak "działają" wulkany czy tez w specjalnym symulatorze osobiście przeżyć trzęsienie Ziemi.
Na koniec dotarliśmy także do Muzeum Nauki, w którym znajduje się ponad 300 000 eksponatów - od najmniejszych podzespołów elektronicznych do naturalnej wielkości samolotów.
Zmęczeni udaliśmy się przez chińską część dzielnicy Soho (słynne China Town) w stronę czekającego na nas autokaru i przygotowujących nam ciepły posiłek nowych "rodzin zastępczych „.
Komentarze
Prześlij komentarz